Początki Ochotniczej Straży Pożarnej w Moszczenicy sięgają 1918 r. 22 września tegoż roku odbyło się, pod przewodnictwem ówczesnego księdza proboszcza Stanisława Kielera, pierwsze zebranie organizacyjne Ochotniczej Straży Ogniowej. Czynnymi członkami zostało 60 mężczyzn w sile wieku, różnego pochodzenia i wykształcenia, popierało organizację 21 osób. Pierwszym prezesem został ksiądz Stanisław Kieler, naczelnikiem - Stefan Ender. Obszar działania moszczenickiej straży obejmował całą miejscową parafię i okoliczne wsie: Gajkowice, Gościmowice, Baby, Białkowice i Gazomię. Pierwszy sprzęt pożarniczy stanowiły dwa beczkowozy konne i cztery wiadra. Z lnu ofiarowanego przez gospodynie moszczenickie zrobiono linki. Dzięki przekazaniu przez Teodora Endera materiału z fabryki, strażacy zostali umundurowani. Kaski zakupiono z dobrowolnych składek mieszkańców. Pierwsze lata działalności moszczenickiej straży zbiegły się z pierwszymi latami niepodległej Polski. Miało to wpływ na zakres obowiązków strażaków. W „Kronice Ochotniczej Straży Pożarnej w Moszczenicy” pisano w 1919 r., że „każdy strażak jest w ówczesnym czasie milicjantem”. Czuwali oni nad porządkiem we wsi, łapali złodziei i podpalaczy. Żeby zebrać fundusze na zakup sprzętu organizowano majówki z wieloma atrakcjami (loterią fantową, konkursami sportowymi i zręcznościowymi itp.). W 1919 r. do moszczenickiej straży należało 43 członków czynnych, zgrupowanych w trzech oddziałach. W czwartym oddziale przejściowym, nowoprzyjęci przechodzili próbę przydatności do służby. Strażacki plac ćwiczebny znajdował się „koło stawu przy kapliczce św. Jana”. Stała na nim, podarowana przez Endera, drewniana szopa na sprzęt pożarniczy. Braki w wyposażeniu starano się rekompensować wyszkoleniem, dlatego też dowództwo straży dbało o podniesienie sprawności fizycznej i bojowej ochotników. Naczelnicy oddziałów brali udział w kursach szkoleniowych organizowanych przez władze powiatowe i wojewódzkie. Szkolenia te były potrzebne, by zapobiegać dramatycznym skutkom pożarów. Przykładem może być pożar z 15 sierpnia 1919 r., kiedy to spłonęły 33 zagrody wraz ze wszystkimi zbiorami. W grudniu tegoż roku odbyło się zebranie gospodarzy – ochotników zapisujących swoje konie na potrzeby straży w razie wyjazdu do pożaru. Włościanie zaofiarowali 7 koni, a Teodor Ender – 2 pary koni ze swojego majątku. Rozpoczęto także budowę nowej szopy z wieżą obserwacyjną. Dnia 22 kwietnia 1922 r. wybuchł kolejny duży pożar, który pochłonął 17 gospodarstw, a także budynek szkoły. Strażacy nie zniechęcali się i jednostka wciąż się rozwijała: w 1922 r. wybudowano wspinalnię dla ćwiczeń bojowych oraz zakupiono trzy drabinki francuskie. Moszczeniccy ochotnicy wstąpili także do Związku Ochotniczych Straży Pożarnych. W 1924 r. rozpoczęto zbiórkę materiału na budowę murowanej remizy, w lutym 1925 r. powstał komitet budowy, a w lipcu tego roku fundamenty wykopali społecznie członkowie straży. Mimo dużych kosztów tej inwestycji, moszczenicka straż nabyła w 1925 r. drugą sikawkę, dwie beczki i drabinę „Szczerbowskiego”. W maju 1926 r. ze stanowiska prezesa zarządu ustąpił z powodu choroby ksiądz Stanisław Kieler, a na jego miejsce został powołany Stefan Ender. Komendantem zaś wybrano Szczepana Jaworowskiego. W 1927 r. moszczenicka straż oficjalnie (notarialnie) nabyła ziemię od Stefana Endera. Był to plac o powierzchni 489 m2. Uroczyste poświęcenie i otwarcie remizy odbyło się 25 listopada 1928 r. i zbiegło się z uroczystością 10 – lecia istnienia Ochotniczej Straży Pożarnej w Moszczenicy. Ochotnicy z Moszczenicy nie zaniedbywali też ćwiczeń praktycznych. W październiku 1931 r. zajęli pierwsze miejsce w powiecie w konkursie wyszkolenia bojowego. W 1932 r. majątek własny strażaków moszczenickich był dość pokaźny. Składały się nań m. in.: remiza murowana, 10 toporów i pasów bojowych, 1 drabina drążkowa, 1 drabina „Szczerbowskiego”, 2 przystawne i dwie hakowe, 4 beczkowozy dwukołowe, 2 ręczne sikawki i 6 węży. Środki finansowe własne ze składek wynosiły 60 zł i 500 zł z Sejmiku Powiatowego. Członków czynnych było 38, a popierających – 6. W 1933 r. Straż Ochotnicza wzbogaciła się o plac do ćwiczeń na Doliskach (plac przy ulicy Wolborskiej). Został on przekazany strażakom przez Gromadę wsi Moszczenica. W listopadzie 1936 r. moszczenicka straż otrzymała motopompę. W 1937 r. na prośbę mieszkańców Kosowa utworzono tam jeden oddział strażacki i przydzielono do niego 1 sikawkę i beczkowóz. Pod koniec 1938 r. jednostka w Kosowie została usamodzielniona. Strażacy prowadzili też akcje profilaktyczne. Organizowano szkolenia dla mieszkańców poszczególnych wsi. Zwracano uwagę na rozmieszczanie budynków, usytuowanie źródeł ognia i materiałów łatwopalnych. Komisja Przeciwpożarowa robiła obchody wsi i zwracała uwagę na te elementy oraz sprawdzała, czy w gospodarstwach jest podstawowy sprzęt gaśniczy. W latach 1936 – 1937 naczelnikiem straży był nauczyciel Michał Antosiak, a od 1938 r. – Walerian Gruszczyński. W tym roku powstała inicjatywa zakupu samochodu ciężarowego, który zastąpiłby konny wóz rekwizytowy. Rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na ten cel. W 1938 r. wybudowano przy remizie świetlicę dla orkiestry strażackiej. Orkiestra dęta im. Jana Straussa powstała w 1912 r. jako orkiestra parafialna. Na początku lat dwudziestych została jednak przejęta przez Straż Ogniową. Swoimi występami uświetniała wiele lokalnych uroczystości. Przy moszczenickiej OSP istniał zespół teatralny. Jedną z jego opiekunek była ówczesna przedszkolanka Wiktoria Janik, która tak wspomina działalność artystyczną: „Dalej zaangażowałam się do pracy w O.S.P. I znów teatr, widowiska, bale z kotylionami. Sztuki były różne: trudne, łatwe, duże, małe, np.: Jasełka, Schillerowskie, „Grube ryby”, „Zaloty na kwaterze”. Wszędzie brała czynny udział młodzież i starsi – starzy. Budżetu żadnego. Byliśmy samowystarczalni. Za bilety wstępu braliśmy skromny „grosz” na kolację „aktorów”. W 1939 r. do jednostki należało 79 członków i była to najliczniejsza sekcja w gminie. Wobec realnego zagrożenia wojną moszczenicka straż subskrybowała Pożyczkę Obrony Przeciwlotniczej na sumę 300 zł oraz przeprowadziła patriotyczne odczyty i dyskusje. Prowadzono także szkolenia na wypadek wojny, w tym z użyciem gazów bojowych. Po 1 września 1939 r. szeregi straży mocno przerzedziły się. Kogo zmobilizowano, ruszał walczyć w obronie ojczyzny. Straż starała się nadal pełnić swoją funkcję. Niestety nie mógł funkcjonować zarząd, jednostka była nieustannie kontrolowana, a okupant wyznaczył służbę ratowniczą: 24-godzinne dyżury dziesięcioosobowych zespołów. Mimo to strażacy wspierali partyzantów wykonujących swoje zadania w okolicy, udzielając im schronienia. Ochotnicy nie mogli gasić pożarów wywołanych celowo przez Niemców, w takich przypadkach zabezpieczali tylko sąsiednie gospodarstwa. Z olbrzymią radością świętowano więc wyzwolenie Moszczenicy spod okupacji niemieckiej: 17 stycznia 1945 r. na remizie zawieszono flagę biało – czerwoną. Adam Gajda