OSP Tuchów

Interschutz cz. II

ora na relację z naszego wyjazdu na targi INTERSCHUTZ 2015, które w dniach 8-12 czerwca br. odbyły się w Hanowerze. Do Niemiec udaliśmy się w ramach wycieczki, w której uczestniczyli przedstawiciele ochotniczych straży pożarnych z powiatów: tarnowskiego, brzeskiego oraz bocheńskiego.

Relację rozpoczęliśmy wpisem TAM NAS JESZCZE NIE WIDZIELI …. Ponieważ relacja jest dość obszerna, została podzielona na dwie części. Dzisiaj część II.

Jak już wspominaliśmy, nasz wyjazd rozpoczęliśmy o północy z 6/7 czerwca. Na parkingu przy tarnowskiej Komendzie Miejskiej PSP wsiedliśmy do busa, w którym ciszę i skupienie przerwał dzwonek telefonu komórkowego jednego z uczestników wycieczki. Kilka sekund później, na pytanie zadane przez osobę która dzwoniła, padła odpowiedź: „tak jak piątkę, tylko do tyłu” :) Jak się okazało, jeden z uczestników właśnie w ten sposób udzielał instruktażu „jak należy wrzucić wsteczny” osobie, która przywiozła go a następnie miała wrócić samochodem do domu, co jak widać okazało się zadaniem niezwykle trudnym. Jakiej płci był kierowca tegoż pojazdu nie zdradzamy, aby uniknąć posądzeń o seksizm 😉 Nasz kierowca busa okazał się bardziej doświadczonym driver’em dzięki czemu po kilkunastu minutach podróży dotarliśmy do miejscowości Ratnawy, gdzie przesiedliśmy się do autokaru, który miał być naszym wspólnym „domem na kołach” przez kolejne godziny. Aby się nie znęcać nad samym pojazdem, którym podróżowaliśmy do Hanoweru, autokar i jego walory pozwolę sobie przemilczeć i jedynie napisać, że … był.

Przejdźmy jednak do atmosfery panującej na pokładzie tegoż pojazdu. Po kilkudziesięciu kilometrach a zwłaszcza po dołączeniu do nas kolegów z grup: brzeskiej i bocheńskiej, można było odnieść wrażenie, że uczestnicy wyjazdu w większości musieli być bardzo wypoczęci, bo do bladego świtu we wnętrzu autokaru rozbrzmiewały, przy wtórze akordeonu, dźwięki znanych polskich „hitów”. Prym w tej dziedzinie wiodła czy jak kto woli pierwsze skrzypce odgrywała bardzo mocna i zgrana ekipa z OSP w Zakliczynie. Gdy nasi pieśniarze wyczerpali repertuar a w zasadzie opadli z sił, na horyzoncie już pojawiało się słońce, zapowiadał się kolejny słoneczny dzień.1

Granicę minęliśmy niemal punktualnie o godzinie 8 a śpiących uczestników wycieczki, Polska pożegnała kilkukilometrowym odcinkiem drogi, który spokojnie mógłby służyć za tor testowy dla najbardziej wymagających pojazdów terenowych. Sąsiedzi, czyli Niemcy przywitali nas pięknym równym asfaltowym dywanem ale za to na szybach autobusu pojawiły się pierwsze krople deszczu, które po kilku minutach zamieniły się w solidną ulewę2.

Z czasem jednak pogoda poprawiła się a gdy kilka minut po godzinie 13 wjeżdżaliśmy do Hanoweru słońce już solidnie przygrzewało.

Bez większych problemów trafiliśmy pod adres, gdzie zlokalizowane było schronisko młodzieżowe. To właśnie tutaj zaplanowano dla nas nocleg a w kolejnym dniu śniadanie. Jak się okazało, tuż obok schroniska znajduje się obiekt HDI Arena. Jest to stadion, na którym swoje mecze w najwyższej niemieckiej klasie piłkarskiej (nie mogłem sobie podarować 😉 … w sezonie 2014/2015 dopiero 13 miejsce w Bundeslidze) rozgrywają piłkarze klubu Hannover 96. A tak w ogóle dlaczego wspominam o stadionie piłkarskim? Jak się okazało, kilka godzin później obiekt ten stał się twierdzą, którą postanowili zdobyć nasi druhowie, ale do tego dojdziemy, na razie wróćmy do schroniska …

Po zakwaterowaniu a w zasadzie roszadach osobowych pomiędzy uczestnikami wycieczki, wylądowaliśmy całą naszą trójką w czteroosobowym pokoju3 - pokoj. Zgodnie z planem wycieczki kolejne godziny mieliśmy do własnej dyspozycji, co skrzętnie wykorzystaliśmy.

Ponieważ po podróży konieczne okazało się rozprostowanie kości a w zasadzie rozchodzenie obolałych części ciała, zdecydowaliśmy się jako jedyni z całej grupy odbyć długi, dzięki naszemu młodemu i perspektywicznemu przewodnikowi, nawet bardzo długi spacer. Obraliśmy sobie dwa główne cele czyli największą atrakcję Hannoveru tj. Grosser Garten czyli przepiękne ogrody oraz stare miasto. Gdyby ktoś miał wątpliwości wyjaśniam: strażacy również są wrażliwi na piękno.

Po dotarciu, w zasadzie bez większych problemów, do Grosser Garten kupiliśmy wejściówki: zwykłą, ulgową (dla studenta) oraz dla dziecka … Jakim cudem tą ostatnią, do tej pory nie rozumiemy. Jedynym logicznym wytłumaczeniem wydaje się fakt, że pani w kasie miała problemy ze zrozumieniem prośby naszego kolegi, który w języku angielskim próbował kupić bilet i w sumie go kupił, oszczędzając w ten sposób kilka euro. Jeśli chodzi o same ogrody, to zrobiły one na nas niesamowite wrażenie. Mając na uwadze całą ich powierzchnię, aż trudno sobie wyobrazić ile pracy wymaga dbanie o ich kształt i wygląd jaki mogliśmy zobaczyć.

FaceBook

www.osptuchow.pl

 

Dołącz do nas
Google+